Co roku wszystko tutaj się zaczyna czyli wycieczka na Rysiankę

Są w górach miejsca szczególne i obdarzone niemal bezgranicznym kultem. Takie, które zapadają w naszej pamięci i są przywoływane w rozmowach w towarzyskim gronie przy ognisku i gitarze. Do takich na pewno należy Hala Rysianka, która niezmiennie ogłasza nadejście wiosny w Beskidach. Co roku w maju ciągną tłumy piechurów zwabione jej pięknem, a na parę tygodni wcześniej fora internetowe na bieżąco informują o „stanie pokrywy śnieżnej na hali” oraz poczta pantoflowa przekazuje tajemnicze wieści o tym „czy już się pokazały ?”. Wreszcie na hasło ”Już są !” z radością planujemy najbliższy weekend, by poczuć radosny oddech wiosny i z bliska przyjrzeć się najpiękniejszym jej oznakom, czyli krokusom na Rysiance.

Krokusy na Rysiance

Pozwolę sobie na małą prywatę. Choć najbardziej znany w Polsce dywan utkany z krokusów znajduje się na Polanie Chochołowskiej, to kogoś kto pragnie powitać wiosnę w towarzystwie tych kwiatów zabrałbym nie w Tatry, ale w Beskid Żywiecki, właśnie na Rysiankę. Tutaj z wysokości bezleśnej hali, nieopodal starego schroniska, możemy poprzez firanę z krokusów oglądać jedną z najpiękniejszych panoram karpackich szczytów. Tak cudnej oprawy górskiej krokusy nie mają nigdzie.

Wiosna w Beskidach

Ale po kolei. Zanim dotrzemy na Rysiankę, musimy dojechać do naszego punktu wyjścia na szlak. Najbardziej popularnymi miejscami startu wycieczek są wsie Żabnica oraz Sopotnia, są bowiem zlokalizowane bliżej Żywca, niemniej warto także poznać inne drogi dojścia na halę. Proponuje nie tak często uczęszczane miejsce, a mianowicie przysiółek Huta wsi Złatna, z racji swego malowniczego położenia i specyficznego „dzikiego” charakteru południowej części Żywiecczyzny. Z punktu widzenia topograficznego, będziemy poruszać się w potężnym masywie Romanki (1366 m.n.p.m.) i Lipowskiego Wierchu (1324 m.n.p.m.), jednej z głównych grup górskich tworzących tę część Beskidu Żywieckiego.

Z Żywca poprzez Węgierska Górkę i Milówkę docieramy do Rajczy i na rondzie odbijamy w lewo kierując się w stronę Ujsół. Mijamy charakterystyczną siekierę-drogowskaz witający turystów i za kamiennym kościołem w centrum wsi odbijamy w lewo, w wąską drogę do Złatnej. Jedziemy nią do samego końca, do przysiółka Huta, do miejsca, gdzie droga kończy się wygodnym parkingiem i możemy ruszyć na oznakowany czarnym kolorem szlak. Łatwo trafić na niego, gdyż wystarczy kierować się w stronę widocznego mostku na potoku Bystra, a dalej trasa jest już jednoznaczna. Podczas całej drogi towarzyszyć nam będą kamienne obeliski z wizerunkami Ojca Świętego, tworzące jedną z wielu górskich dróg krzyżowych.

Pochodzenie nazwy wsi Złatna ma korzenie słowackie, a wiąże się oczywiście z określeniem złota, którego notabene nigdy tutaj nie było. Należy te nazwę skojarzyć bardziej z kolorem złotym, a przeniesienie na nazwę osady wzięło się prawdopodobnie od złocistych kwiatów żarnowca. Wieś Złatna została założona prawdopodobnie w XVI wieku przez osadników wołoskich, być może oni przybyli ze wsi o podobnie brzmiącej nazwie (Zlatna, Zlata Bania, Zlatniky), co jest bardzo prawdopodobną hipotezą tłumacząca jej nazwę. Ten pasterski lud wędrowny, który przemierzył ze swymi stadami owiec cały niemal Łuk Karpat, tworzył wsie oparte na specyficznym prawie i określonym sposobie bycia. Ich cykl roczny związany był z gospodarką pasterską, która organizowała niemal każdą dziedzinę ich życia. Przysiółek Huta swą nazwę zawdzięcza rozwojowi przemysłu na tym terenie. Dzięki inwestycjom Adama Wielopolskiego powstała 1819 roku w Złatnej huta, a pozostałości po niej widoczne są do dnia dzisiejszego, – na początku szlaku widoczne są ruiny starego pieca hutniczego.

Szlak na Rysiankę prowadzi początkowo droga jezdną, by po przekroczeniu urokliwego potoku zamienić się w leśny trakt. Cały czas wspinamy się w górę przyjemną, ocienioną i wyraźna ścieżką. Gdy napotkamy inne drogi krzyżujące się z naszą, trzymajmy się prawych odbić, trakt nie zawsze jednoznacznie jest oznakowany, niemniej jednak nie są to poważne dylematy kierunkowe. Po mniej więc jednej godzinie i parunastu minutach dojdziemy do początku bezleśnego fragmentu, który tworzy rozległą hale podszczytową. Znajduje sie tutaj drewniana kapliczka z wizerunkiem św.Huberta, patrona myśliwych.

Kapliczka z wizerunkiem św. Huberta

Powoli zaczynają nam się otwierać widoki, początkowo na południowy-zachód czyli Małą Fatrę, potem na południowy-wschód z dominacją potężnego Pilska i coraz wyraźniej widocznej Babiej Góry.

Widok na Pilsko i Babią Górę
Babia Góra widziana z Rysianki
Panorama z Rysianki ku południu
Poranek na Rysiance

Z każdym następnym krokiem panorama staje się rozleglejsza: przy dobrej pogodzie horyzont rysują tatrzańskie szczyty, cieszy widok Wielkiego Chocza, ukazuje się spory fragmentu Beskidu Żywieckiego i Magury Orawskiej. Na moment przenosimy wzrok z odległych pasm i spoglądamy na halę. Widok fioletowo-białego obrusu utkanego z krokusów to widok niesamowity. Piękno wiosennego kwiecia działa jak najlepszy zastrzyk pozytywnej energii. Idziemy dalej. Dochodzimy do rozstaju, gdzie kierunkowskaz szlakowy pokazuje drogę w lewo, do pobliskiego schroniska na Hali Lipowskiej, my kierujemy się konsekwentnie w górę do widocznego już schroniska na Hali Rysianka, której nazwa pochodzi od spotykanych w tym rejonie rysiów.

Widok z Rysianki na Tatry – lata 70-te

Początki schroniska sięgają 1934 roku, gdy mieszkaniec Bielska Gustaw Pustelnik wybudował dom na Hali Rysianka. Uczynił to bez zezwolenia, stąd miał problemy z jego wykończeniem i z pomocą przyszło Tatrzańskie Towarzystwo Narciarskie z Krakowa, które w 1937 roku uruchomiło w nim schronisko, którego zarządca został Pustelnik. Obiekt funkcjonował pod nazwą „Schronisko T.T.N. „Lipowska”1324 m.”. Gospodarz sympatyzował z Niemcami podczas II wojny światowej, a do najbardziej znanych aktów współpracy należy pomoc przy przeprowadzeniu hitlerowców przez beskidzkie przełęcze w pierwszych dniach agresji na Polskę. Schronisko przetrwało okupację, ale nie uniknęło grabieży mienia, gdyż po wojnie stało puste, bez gospodarza. Gdy zostało przejęte przez żywiecki oddział PTT jego stan polepszył się, a gdy w 1955 roku dostało się pod zarząd PTTK zaplanowano jego remont. Renowacja budynku odbyła się w latach 1958-59 r. dzięki czemu zapełnił się turystami, których urzekła uroda Hali Rysianka. Dziś schronisko jest jednym z najchętniej odwiedzanych miejsc w polskich Beskidach i punktem obowiązkowym dla każdego turysty lubiącego szlakowe wędrówki. Warto zatrzymać się na w nim dłużej i na widokowym tarasie podziwiać rozległą panoramę obejmującą wiele pasm górskich.

Schronisko na Rysiance – około 1938 r.
Schronisko w czasie wojny
Schronisko w zimowej szacie – lata 70-te
Schronisko na Hali Rysianka

Do parkingu w Złatnej, gdzie zostawiliśmy samochód wracamy tą samą ścieżką, wytyczoną czarnym szlakiem.
Hala Rysianka jest dla mnie miejscem szczególnym. Jej przestrzeń otoczona wspaniałą panoramą górskich szczytów tworzą niezwykłą atmosferę, tak charakterystyczną dla szlaków Beskidu Żywieckiego. To jedno z tych miejsc, które raz poznane, juz zawsze będą nas do siebie przywoływać. I choć za oknem juz letnia aura, na Rysiankę warto się wybrać się o każdej porze, mając na uwadze to, że każdego roku tam właśnie witać będziemy wiosnę w Beskidach.

Autor: Robert Słonka

Zdjęcia:
1. Schronisko na Rysiance – ok. 1938 rok.
(w: Tomasz Biesik „Schroniska górskie na starej pocztówce i fotografii”, wyd.Logos , Bielsko-Biała 2004, s.148)
2. Schronisko w czasie wojny
(w: T.Mianowski „Schroniska górskie w Karpatach Polskich w latach 1939 – 1945 r.” , Warszawa 1987, zdj.34)
3.Schronisko w zimowej szacie – lata 70-te, fot. E Moskała
4. Widok z Rysianki na Tatry – lata 70-te , fot. E. Moskała
5.Pozostałe zdjęcia
aut. Robert Słonka
Bibliografia:
1.S.Figiel, U.Janicka-Krzywda, P.Krzywda, W.Wiśniewski, „Beskid Żywiecki – Przewodnik”, Pruszków 2006 r.
2.Aleksy Siemionow, „Studia beskidzko-tatrzańskie”, Kalwaria Zebrzydowska 1992 r.
3. Tomasz Biesik „Schroniska górskie na starej pocztówce i fotografii”, wyd. Logos , Bielsko-Biała 2004 r.
4.Edward Moskała, ”Schroniska PTTK w Karpatach Polskich”, Kraków 1980 r.