Klimczok i Szyndzielnia, czyli na granicy?

Kotlina Żywiecka to szczególne miejsce na polskiej mapie Karpat, bowiem otoczono jest aż czterema pasmami beskidzkimi. Od północy otacza ją równomierny wał Beskidu Małego, od wschodu obłe wierzchołki Czeretników wchodzących w skład Beskidu Makowskiego, na południu rozciągają się najwyższe szczyty Beskidu Żywieckiego, a od zachodu domyka Kotlinę Beskid Śląski. Polityczne wpływy w tym regionie promieniowały od zachodu z prastarego Cieszyna (oraz jego satelity – Bielska), a od wschodu z królewskiego Oświęcimia i założonego przez przybyłych z tego miasta osadników – Żywca. Powoli kształtowała się granica pomiędzy diecezją wrocławską (śląski Cieszyn) i diecezją krakowską (małopolski Oświęcim), a następnie pomiędzy księstwami: cieszyńskim i oświęcimskim. Przez wiele stuleci pasmem Beskidu Śląskiego przebiegała granica pomiędzy Żywiecczyzną (po 1772 roku wchodzącej w skład Galicji) i austriackim Śląskiem Cieszyńskim. Granica ta w obrębie Kotliny Żywieckiej wyznaczona została na wypływającym spod Klimczoka i Szyndzielni potoku Białka, który zbierając coraz większe wody utworzył rzekę Białą, prawobrzeżny dopływ Wisły. Właśnie tutaj, w najbardziej na północny-zachód wysuniętych masywach Beskidu Śląskiego rozpoczęła się pod koniec XIX wieku turystyczna eksploracja Beskidów Zachodnich. Przemierzymy dziś ścieżki, którymi najwcześniej wędrowali ludzie urzeczeni urodą gór otaczających Kotlinę Żywiecką, wytyczając szlaki, oraz budując pierwsze schroniska.

Panorama Kotliny Żywieckiej – widok ze Skrzycznego

Rejon Klimczoka (1.117 m.n.p.m.) i Szyndzielni (1.028 m.n.p.m.) to teren pokryty największą siecią szlaków turystycznych w Beskidach. Co na to wpłynęło ? Na pewno bliskość sporych aglomeracji miejskich (Bielsko-Biała, Żywiec, Szczyrk), dostępność turystyczna wierzchołków, oraz spora liczba schronisk górskich sprawiły, że są to bardzo popularne kierunki wycieczek. Wybierzemy się na obydwa szczyty trasą, dzięki której napotkamy ślady historii regionu pogranicza, oraz nacieszymy rozległymi widokami. A o to przecież chodzi.

Na szlaku

Z Żywca wyruszamy drogą na północ (kierunek Bielsko-Biała) mijając po drodze gęsto zabudowane wsie Pietrzykowice i Łodygowice, by w Wilkowicach na skrzyżowaniu odbić w stronę wsi Bystra. A raczej w stronę Bystrych, bowiem wjedziemy w Dolinę Rzeki Białej, która była granicą dwóch wsi: lewobrzeżnej Bystrej Śląskiej i prawobrzeżnej Bystrej Krakowskiej (połączonych w jeden organizm w 1956 roku). Nazwijmy rzecz po imieniu: jedziemy historyczną granicą Śląska i Małopolski. Mijamy po drodze Centrum Pulmonologii i Torakochirurgii zwane potocznie „szpitalem w Bystrej”, kilka dobrze zachowanych willi z okresu, gdy Bystra rozwijała się jako letnisko wtopionych we współczesną wiejską zabudowę. Jeśli mamy lekki zapas czasu, proponuję zatrzymać się przy posesji numer 34, czyli w „Fałatówce” – domu, w którym od 1910 roku tworzył swe sielskie obrazy miłośnik górskiego piękna Julian Fałat. Obecnie znajduje się tutaj oddział bielskiego muzeum, które opiekuje się spuścizną artystyczną malarza. Dalsza droga wije się jak zaskroniec a my czujnie wypatrujemy miejsca, gdzie porzucimy nasz środek lokomocji i ruszymy na szlak. Po około 10 minutach jazdy Doliną Białki dostrzeżemy parking przed „Zajazdem pod Źródłem”i bez dalszej zwłoki wchodzimy na czerwono znakowany szlak. Łatwo go znaleźć bowiem wystarczy skierować się w stronę widocznego mostku na Białce, potem skręcić w lewo i wypatrywać i po kilkudziesięciu krokach odbicia w prawą stronę – tutaj rozpoczyna się już jednoznaczna ścieżka wyprowadzająca nas w masyw Klimczoka.

Klimczok – lata międzywojenne

Początkowe podejście jest dosyć monotonne, stopniowo nabieramy wysokości opuszczając zabudowania Bystrej i zagłębiając się w las. Po mniej więcej 40 minutach dotrzemy do szlakowskazu, który da nam dwie możliwości: niebieską i czerwoną. Proponuję kontynuowanie trasy zgodnie z czerwonymi znakami, bowiem oferuje ona przy ładnej pogodzie ładniejsze widoki, oraz po kolejnej godzinie marszu możliwość odpoczynku przy bardzo nietypowych jak na górskie warunki ruinach. O ile możemy spodziewać się szałasów pasterskich, porzuconych kolib lub zniszczonych schronów górskich, o tyle ruiny odkrytego basenu wybudowanego na wysokości prawie 1.000 m.n.p.m. może budzić zdziwienie. Na północno-wschodnich stokach Magury Klimczakowskiej w pod koniec lat 30-tych dzierżawca schroniska na Klimczoku Emil Girsing wybudował kąpielisko, które cieszyło się dużym powodzeniem wśród mieszkańców pobliskiego Bielska i Białej. Można sobie wyobrazić jego atrakcyjność, gdy w upalne dni zażywano tutaj kąpieli i podziwiano panoramę beskidzkich szczytów. Obiekt został zniszczony podczas działań wojennych w 1945 roku, armia radziecka, która wkroczyła do Mikuszowic ostrzelała basen pociskami zapalającymi. Do dzisiaj zachowały się jego betonowe ruiny.

Basen na Magurze

Skrzyczne – widok z Magury
 
 
Babia Góra, Tatry, Pilsko – widok z Magury

Trawers Magury to fragment pięknego widokowo szlaku. W pełni odkrywa się Kotlina Żywiecka otoczona beskidzkimi pasmami, bez problemu rozpoznamy Grojec, olbrzymi masyw babiogórski, Pilsko i Romankę, a w dalszej perspektywie dostrzeżemy przepiękną galerię tatrzańską. Wspinamy się przyjemną ścieżką, by po parunastu minutach wejść w bardziej wypłaszczony, leśny teren, a szlak już wkrótce zaprowadzi nas do szacownego Schroniska pod Klimczokiem, czyli popularnej Klementynówki. Skąd nazwa ? Już wyjaśniam. W pierwszej połowie XIX wieku wybudowano pod Klimczokiem drewnianą gajówkę, służącą pracownikom leśnym, natomiast w 1872 roku przebudowano ją, by służyła prywatnym wycieczkom organizowanym przez włodarzy Magury. Właściciel tych terenów Adolf von Klobus nazwał schronisko „Klementinehutte” na cześć swojej żony Klementyny von Primavesi. Budynek był sukcesywnie rozbudowywany i w drugiej połowie XIX wieku służył nie tylko wypadom górskim właścicieli, ale spełniał funkcje prywatnego schroniska górskiego. Niemiecka organizacja turystyczna Beskidenverein zaproponowała rozbudowę schroniska, jednak jego pożar w 1895 roku przekreślił te plany. W dalszej części wędrówki nawiążemy do tych wydarzeń. W kolejnych latach schronisko płonęło jeszcze parokrotnie, obecny kształt został mu nadany około 1914 roku – wtedy postanowiono drewniany, narażony na zniszczenia budynek zastąpić kamiennym. Miejsce to stało się niezwykle popularne wśród turystów wędrujących grzbietami Beskidu Śląskiego. Obecnością w schronisku zainteresowane było zarówno Beskidenverein jak i Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Właściciel dóbr łodygowickich baron Otto von Klobus (gospodarz budynku), który pełnił funkcje prezesa oddziału babiogórskiego PTT w Żywcu, początkowo wyraził zgodę na urządzenie polskiej stacji turystycznej w schronisku, jednak po burzliwych protestach niemieckiej organizacji wycofał się z tego pomysłu, anulując podpisaną wcześniej umowę. Beskidenverein idąc za ciosem w 1926 roku zakupiło Klementynówkę i zarządzało nim w następnych latach. Podczas II wojny światowej urządzono tutaj posterunek Luftwaffe, oraz odbywały się liczne szkolenia żołnierzy niemieckich. Schronisko szczęśliwie ocalało podczas zawieruchy wojennej i po jej zakończeniu zostało przejęte przez bielski oddział PTT, a po 1950 roku przez PTTK. Koniecznie należy zatrzymać się w przestronnym wnętrzu schroniska, wsłuchać się w gwar przybyłych z różnych stron wędrowców i delektować gorącą herbatą z cytryną.

Schronisko na Szyndzielni – otwarte 18 lipca 1897

Schronisko na Szyndzielni – 1907 r.
 
 
Schronisko na Szyndzielni
 
Widokówka – Schronisko na Szyndzielni

Schronisko Klementynówka znajduje się w głębokim siodle pomiędzy Magurą, a uzbrojonym w przekaźnik telewizyjny, wierzchołkiem Klimczoka. Szczyt jest spod schroniska doskonale widoczny, więc bez żadnych problemów tam właśnie się kierujemy. Po kilku minutach jesteśmy już w najwyższym punkcie pasma, którego nazwa wzięła się oczywiście od imienia znanego zbójnika, który ponoć miał tutaj kryjówkę w jednej z jaskiń zachodniego zbocza. Ale który Klimczok ? Bo przecież aż trzech Klimczaków (Mateusz, Wojciech i Jan) grasowało w drugiej połowie XVII wieku na terenie Beskidu Żywieckiego i Śląskiego. Nie wiemy, czy byli spokrewnieni, na pewno pochodzili z różnych miejscowości, a łączył ich wszystkich zbójnicki proceder. Sporo informacji o dwóch pierwszych przekazał nam Andrzej Komoniecki, opisując działalność harnasi, ich liczne napady na domy i dwory, oraz legendy o wspomaganiu ubogich i ukrytych skarbach. Ale nie tylko z działalności zbójnickiej zachowały się przekazy, bowiem Jan Klimczak zasłynął jako czynny obrońca Żywiecczyzny podczas potopu szwedzkiego, co zostało docenione i dotychczasowe kary za zbójnictwo zostały mu odpuszczone. Stosowne zapisy o jego czynach znalazły się w piśmie porucznika Bidzińskiego z 1662 roku skierowanym do króla Jana Kazimierza:”…za wierne i odważne usługi pracowitych Jana Klimczaka (…) ostremu prawu i surowej onegoż egzekucjej jako inni zbójnicy, niepodlegali”. Niech ten obiektywny fakt świadczący o zaangażowaniu kompanii w obronę ojczyzny, będzie argumentem, gdy wspominamy dawnych harnasi, złączonych z górami na dobre i na złe. Zbójnictwo jest wpisane w kulturę Karpat, a wspomnienia „dobrych chłopców” to nie tylko opowieści o życiu z grabieży, ale też piękne legendy o umiłowaniu wolności, fantazji i poświęceniu. Jak widać znajdujemy potwierdzenie tego nie tylko w ludowych przekazach, ale również w faktach historycznych.

Schronisko pod Klimczokiem

Widok z Klimczoka jest nieco ograniczony przez pobliską Magurę, natomiast bardzo ładnie prezentuje się Przełęcz Kowiorek, na której usadowione jest schronisko imć Klementyny. Gdy spojrzymy na lewo od opadającego grzbietu Magury wyłoni się panorama Bielska-Białej oraz, pobliskie wzniesienia Beskidu Małego. Po prawej stronie rozciąga się widok na Kotlinę Żywiecką, oraz pasma ją okalające. Wierzchołek Klimczoka w lecie zazwyczaj jest tłumnie oblegany przez turystów, w zimie natomiast opanowany jest przez narciarzy, bowiem funkcjonuje tutaj niewielki wyciąg orczykowy.

Kotlina Żywiecka – od lewej pasmo Klimczok

A teraz już w dół. Krótki, łącznikowy czarny szlak sprowadza nas do czerwonych znaków i podążamy zgodnie z nimi w kierunku drugiego górskiego celu dzisiejszego dnia, czyli Szyndzielni. Łatwo i przyjemnie prowadzi nas leśna ścieżka w stronę kulminacji góry. Początkowo bez widoków, dopiero, gdy dotrzemy do najwyższych partii otworzą się na wszystkie strony. Szyndzielnia wzięła swą nazwę od „szyndziołów”, co w gwarze góralskiej oznacza gonty na dach. Andrzej Komioniecki w „Dziejopisie …” nazywał górę „Szędzielnym Groniem”, natomiast w nazewnictwie niemieckim spotkamy określenie Kamitzer Platte (Płyta Kamienicka), które to określenie odnosi się do szczytowego wypłaszczenia. I tak to rozmyślając o „różnym gór nazwaniu”, spokojnym krokiem dochodzimy do monumentalnego Schroniska na Szyndzielni. Tutaj zaplanujemy ostatni postój i po raz kolejny zatopimy się w historię Beskidu Śląskiego.

Wędrując w Beskidzie Śląskim

Przypomnijmy sobie dzieje odwiedzonego niedawno Schroniska pod Klimczokiem, bowiem dzieje te łączą się z miejscem, gdzie obecnie się znajdujemy. Gdy w 1895 roku spłonęła Klementynówka, niemiecka organizacja turystów Beskidenverein zaczęła rozglądać się za innym obiektem, który byłby oparciem dla piechurów w tej części Beskidów. Postanowiono wybudować nowe schronisko w atrakcyjnym miejscu, a wybór padł na Kamienicką Płytę. Projekt przygotował znany architekt Karl Korn, fundusze pozyskano ze składek mieszkańców, przemysłowców, oraz zarządów Bielska i Białej. Precyzyjnie zaplanowane prace posuwały się szybko i 18 lipca 1897 roku dokonano uroczystego otwarcia Schroniska na Szyndzielni. Dodajmy, że było to pierwsze schronisko górskie na terenie, które obecnie należy do Polski. Wzniesione w stylu bawarskim od samego początku budziło zachwyt turystów. Wyposażone było w kuchnię, jadalnie, część hotelową, a także w stację meteorologiczną. Na owe czasy jego urządzenia były bardzo komfortowe: podłączona została instalacja elektryczna i odgromowa, a pomieszczenia ogrzewane były piecami kaflowymi. W okresie międzywojennym nadal inwestowano w obiekt, doprowadzono do niego wodociąg oraz dobudowano oszklony pawilon. Podczas II wojny światowej, jak wszystkie niemal schroniska w Beskidach służyło za bazę dla niemieckich żołnierzy. Podczas działań kończących wojnę uległo częściowemu zniszczeniu, jednak przejęte przez PTT o/Bielsko-Biała już w czerwcu 1945 roku przyjmowało pierwszych turystów. Od 1950 roku przeszło pod zarząd PTTK, a przełomem w jego popularyzacji stała się budowa kolejki gondolowej na Szyndzielnię w 1953 roku. Bryła schroniska znacznie rozrosła się w 1957 roku zatracając swój pierwotny wygląd, a obiekt został przystosowany do obsługi masowej. I tak jest do dziś: schronisko jest jednym z najbardziej popularnych miejsc w polskich Beskidach.

Po odpoczynku w schronisku na Kamienickiej Płycie nasz szlak znów poprowadzi nas do Doliny Białki. Tym razem poprowadzą nas żółte znaki do Przełęczy Kołowrót oddzielającej masyw Szyndzielni od Koziej Górki, a następnie zgodnie z zielonymi oznaczeniami powrócimy do parkingu przy „Zajeździe pod Źródłem” w Bystrej.

Przełęcz Kołowrót

Dzień powoli się kończy. Odbyliśmy zaledwie parogodzinną wędrówkę górskim szlakiem, ale jednocześnie kilkusetletnią wyprawę w głąb naszych dziejów. Towarzyszyła nam piękna Klementyna von Primavesi, kroczył dumnie baron Otto von Klobus, po swoich tajemnych ścieżkach oprowadzał zbójnik Klimczok, oraz tysiące nieznanych z nazwiska turystów urzeczonych pięknem Beskidów. Zaczęliśmy nasz dzień od podróży granicą. Czy na pewno? Czy zauważyliśmy jakąś granicę? A może granice są tylko w dolinach, a w górach jest tylko wolna Przestrzeń?

Autor: Robert Słonka
Bibliografia:
1. S.Figiel, U.Janicka-Krzywda, P.Krzywda, W.Wiśniewski, „Beskid Żywiecki – Przewodnik”, Pruszków 2006 r.
2. U.Janicka-Krzywda, „Poczet harnasi karpackich”, Warszawa – Kraków 1989 r.
3. Tomasz Biesik „Schroniska górskie na starej pocztówce i fotografii”, wyd. Logos , Bielsko-Biała 2004 r.
4. Edward Moskała, ”Schroniska PTTK w Karpatach Polskich”, Kraków 1980 r.
5. Tomasz Biesik “110 lat schroniska na Szyndzielni 1897-2007”, Bielsko-Biała 2007
Żródło zdjęć: Fotografia basenu na Magurze: www.fotopolska.eu
Zdjęcia współczesne: Robert Słonka